Kostka lodu, rude whisky
Znów pił
Pomimo hałasu, w głowie panował spokój
Przestał myślec trzy szklanki temu
Wpatrywał się w nią natarczywie
Krzątała się za barem
Sprzątała, by zabić czas
Zaraz miała zamykać
Wszyscy wyszli
On został
Ignorowała go
Myślała ze wyjdzie
Myliła się
Pochylał głowę nad pusta szklanka
Jego oczy spowijała mgła
Podeszła niepewnie
"Zamykamy" oświadczyła jedynie
Brak odpowiedzi jej nie zaskoczył
Złapała go za barki
Serce zabiło mocniej, a oddech przyspieszył
Przeszedł ją dreszcz
Zebrała siłę i zamieniła się w kamień
Odwiozła go z współczucia
Nie mówił nic, szepnął jedynie adres
Zatrzymała się, nie wysiadł
To był niemy znak
"Ostatni raz" powiedział jej rozsadek
Kłamca
Otworzyła mu drzwi do pokoju hotelowego
Nie wszedł
Patrzył na nią, jak nikt inny wcześniej
Powietrze zgęstniało
Serce jej stanęło
Złapał ją za rękę
Pociągnął do środka
Nie opierała się
/Popchnęła ją samotność
Hej! ;) Nie mogłabym nie wpaść. Tym bardziej, że uwielbiam sytuacje, gdy "starzy" znajomi z bloggera odzywają się po jakimś czasie i informują, że wrócili. To cudowne uczucie ;) i bardzo żałuję, że jest tutaj tylko prolog, bo z chęcią przeczytałabym dalszą część tej historii. Było krótko, ale treściwie. Zbudowałaś klimat tajemnicy i takiej melancholii. Oboje bohaterowie wydawali mi się zagubieni w swoim życiu, samotni, mimo że nie powiedziałaś tego wprost. Na razie nie wróżę tu żadnej miłości, ani nic z tych rzeczy. Raczej taką przelotną znajomość, o której jutro będą chcieli zapomnieć. Ale jestem bardzo ciekawa, co dla nich szykujesz i jakie będzie rozwinięcie tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńTakże masz już we mnie czytelniczkę ;) Pozdrawiam! ;**
I dziękuję za wiadomość o powrocie ;)